niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział XXIII "[Piiiiiii ... połączenie zostalo zakończone]"

                                               Rozdział pisałam przy tej piosence
 ____________________________________________________________________
Osunęłam się podpierając o ścianę. Nic we mnie nie pękło. Wręcz przeciwnie, poczułam w sobie mur. Na razie jakby ze mgły ale już niedługo ma stać się jak najbardziej prawdziwy. Choć miałby powstać mozolnie i każdą cegłę stawiałabym z trudem, to zrobię to!
     Podniosłam się z podłogi i na palcach tak by nie usłyszeli mnie powędrowałam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą, aby pozbyć się znaków płaczu. Spojrzałam w lustro, a po podpuchniętych powiekach i zaczerwienionych oczach prawie nie było śladu, przynajmniej nie rzucały się tak w oczy. Wyszłam z toalety prosto do pokoju Mo, a z niego na balkon. Zaczerpnęłam świeżego powietrza i zaczęłam zastanawiać się co dalej mam zrobić. Mam pomysł i to chyba już postanowione. Trzeba tylko dopracować szczegóły.
Teraz powinnam zejść na dół. Więc poprawiłam lekko zgniecioną koszulkę i spodenki. Po woli zaczęłam schodzić po stopniach schodów. Stanęłam w wejściu do salonu. Rozmowa od razu ucichła. Spojrzeli na mnie.
- Cześć - powiedziałam starając się zapanować nad swoim głosem. Widziałam pytające spojrzenie Marco na Moritz'ie. Ten jednak został nie naruszony i wpatrywał się we mnie. Czyli Reus nie wiedział nic o tym, że spałam na górze.
- Jak się czujesz? - zapytał szatyn
Nagle blondyn wzrok z chłopaka przerzucił na mnie i zaczął natarczywie wpatrywać się w moją osobę.
- Dobrze. To ja już pójdę - Moritz zerwał się z sofy i podszedł do mnie
- Nie. Zaraz cię odwiozę - powiedział
- Świeże powietrze dobrze mi zrobi. A ty powinieneś wyjaśnić moją obecność tutaj Marco, bo dalej jest zdezorientowany - szepnęłam mu na ucho. Zrobiłam krok do tyłu i posłałam im przepraszający uśmiech
- Na mnie już czas. Cześć - odparłam patrząc gdzieś w bok. Byle tylko nie na Marco.
Zamknęłam drzwi i zmęczona poszłam do domu. Na dworze panowała już ciemność. Cóż się dziwić najpierw to spotkanie z kobietą, potem rozmowa z Mo, kilka godzin niespokojnego snu i te zamieszanie na koniec. Byłam wyczerpana. W łazience zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam do wanny pełnej ciepłej wody, piany i aromatycznego zapachu konwaliowego.
Bałam się. Czego? Swoich myśli, reakcji innych, zmian, swoich uczuć, odpowiedzi innych, prawdy. I na prawdę wielu, wielu innych rzeczy. Wyszłam z wanny i wytarłam swoje ciało puszystym białym ręcznikiem, którym się owinęłam. Podreptałam do pokoju w poszukiwaniu piżamy. Ubrałam się w nią i zeszłam na dół do kuchni. W czasie gdy woda się gotowała ja przeglądałam portale społecznościowe na telefonie. Sama nie wiem jak ale trafiłam na instagram Mo. Zobaczyłam jakiś filmik dodany kilka dni temu. Więc włączyłam go i moje reakcja była natychmiastowa. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Włączyłam go jeszcze raz i tym razem już spokojnie tylko z wielkim uśmiechem na twarzy oglądałam jego wyczyny piosenkarskie. Zalałam sobie duży kubek herbaty i poszłam z nim do mojego łóżka. Zaczęłam cały czas oglądać filmik od nowa śmiecąc się do siebie.
Zdaje sobie sprawę, że nie powinnam tego robić ale nie mogę przestać. Jego wersja piosenki już dawno przestała lecieć a ja zamyślona wpatrywałam się w ekran.
- Powiedzcie, że to jest jakiś żart - odparłam widząc na ekranie zdjęcie Marco. Nie bez powodu ponieważ dzwonił do mnie, a ja mogłam wybrać albo zieloną słuchawkę albo czerwoną. Przełknęłam ślinę
- Halo?
- Cześć? Obudziłem cię? - zapytał Reus. Dopiero teraz spojrzałam na zegarek - 23:02. Ciemność w moim pokoju zakłócały światła z ulic miasta oraz światło księżyca.
- Nie. Ty też nie możesz zasnąć? - Wstałam i otworzyłam drzwi na balkon. Była ciepła czerwcowa noc. Stanęłam przy barierce wpatrując się w miasto, które mimo zmroku dalej żyło swoim życiem.
- Tak jakoś. Jeśli cię zapytam o coś mogę liczyć na szczerą odpowiedz? - wyrzucił na jednym wydechu
- Pytaj. Najwyżej nie odpowiem.
- Opowiesz mi coś o sobie?
- Słucham? - doparłam zdziwiona
- Pytam się czy opowiesz mi coś o sobie? - ponowił pytanie
- Słyszałam, ale nie nie rozumiem
- Chciałbym się coś o tobie dowiedzieć - dodał
- No więc co dokładniej chciałbyś wiedzieć?
- Co robisz w wolnym czasie? Gdzie chciałabyś pojechać na wakacje? Jaki jest twój styl ubierania?
- Uwielbia leniuchować. Oglądać filmy, seriale i spać do popołudnia. Wstawanie późno i jedzenie śniadanio-obiadu to coś co lubię. Chciałabym odwiedzić Japonię i Indie. Nie mam zbyt wielu okazji ale fantastycznie czuję się w sukienkach. Odnajduje się w dziewczęcych klimatach, przepychu i wszelakich dodatkowych zdobieniach.
- Jaki jest twój ulubiony kolor, zapach? Ukochane kwiaty?
- Zdecydowanie róż. Podoba mi się zapach orzechów. Hmm ukochane kwiaty? Tak, są to żółte tulipany - odpowiedziałam
- Gdzie chciałabyś zamieszkać?
- W Madrycie! Kocham słońce i wylegiwanie się na plaży. Hmm może udałoby mi się spotkać jakieś tamtejsze ciacho czyli piłkarzy hahahaha - powiedziałam ze śmiechem
- Wiesz co, czuję się urażony
- Tylko się nie dąsaj - ostrzegłam go
- Nie mam najmniejszego zamiaru. Jeszcze nie skończyłem swojego wywiadu - wypowiedział dumnie
I tak przez długi czas zasypywał mnie błahymi pytaniami. Odpowiadałam cały czas do czasu aż on się zamyślił, a ja ziewnęłam.
- Przepraszam. Pewnie jesteś zmęczona, a ja rozmawiam z tobą tyle czasu - odparł zmartwiony. Ja dziwnym zdarzeniem podczas rozmowy z nim wcale nie brakowało mi sił. Tym bardziej byłam żywa i energiczna. Co najgorsze miałam więcej wyrzutów sumienia.
- Troszkę tak ale dziękuje, że umiliłeś mi czas - odparłam smutno
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość - odparł wesoły
- ... Marco? - zapytałam po chwili ciszy
- Tak?
- Przepraszam ...
[Piiiiiii ... połączenie zostało zakończone.]

                                                         ***

/Moritz/
Nagle w moim pokoju rozbrzmiał głośny odgłos dzwonka. Wyłączyłem i go z przymrużonymi oczami, tak by słońce mnie nie oślepiło wszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności i ubrałem się. Już bardziej rozbudzony zszedłem do kuchni i zjadłem kanapki, a na koniec uraczyłem się gorącą kawą. Do treningu zostało jeszcze ponad pół godziny ale wsiadłem do samochodu i włączyłem radio. Śpiewając pod nosem dojechałem pod SIP. Rozejrzałem się po parkingu i zorientowałem, że żadnego auta chłopków z drużyny nie było. Zarzuciłem torbę treningową na ramię i ruszyłem do wejścia. Dziś był trening otwarty. Więc wszedłem wejściem tylko dla osób upoważnionych. Następnie udałem się do szatni i przebrałem się. Kiedy zawiązywałem buty do szatni wszedł Kirch, Grosskreutz, Aubameyang, Mchitarjan i Durm.W szatni zapanował gwar a niedługo potem pojawiła się reszta drużyny. Gdy wychodziłem z szatni na boisko minąłem się w drzwiach z Reus'em, który przywołał mnie do siebie gestem ręki. Nie zdążyłem mu nic odpowiedzieć bo obok nas pojawił się Buvac zastępca trenera i pośpieszył nas na boisko. Więc szybkim krokiem ruszyłem w stronę murawy.
Tak jak wspomniałem był to trening otwarty i na trybunach była sporo osób. Dla nas oznaczało to większy wysiłek i większą motywację do działania. Nie mogliśmy się zbytnio wygłupiać bo oglądali nas nasi kibice co szczerze mówiąc na dobre nam wychodziło. Każdy był spokojny i skupiony na ćwiczeniu. No może nie każdy. Marco wydawał mi się nie swój i za każdym razem gdy na niego patrzyłem on wpatrywał się we mnie i próbował mi coś powiedzieć. Niestety nasze próby rozmowy za każdym razem były niszczone. To dostaliśmy innych partnerów do ćwiczeń zamiast siebie, trafiliśmy do przeciwnych drużyn i wydawało mi się to specjalnym poczynaniem trenera. Tak abyśmy przyzwoicie pokazali się na treningu, a nie jakieś rozwydrzone, gaduły, które co raz się śmieją i plotkują. W końcu nadszedł koniec treningu, a blondyn gdzieś zniknął. Więc umyłem się i przebrałem się. Wziąłem torbę na ramię i po pożegnaniu się z kumplami wyszedłem z szatni. Wpadłem na Marco. Przebrany opierał się o ścianę i nerwowo przewracał telefon w palcach.
- Cześć!
- No siema. Coś chciałeś bo Buvac mnie pogonił? - odparłem
- Kiedy ostatnio widziałeś się z Leną? - zapytał
- Ee przedwczoraj, a co? - zapytałem niczego nieświadomy. Szliśmy tylnym wyjściem kierując się na parking.
- Wczoraj miałem dziwną rozmowę z nią - przeczesał ręką włosy i ściągnął usta zastanawiając się  czy mi powiedzieć
- To znaczy co masz na myśli? - zapytałem lekko przestraszony
- Tak właściwie to nic takiego. Tylko ... - zawiesił się na chwilę - Rozmawiałem z nią wczoraj wieczorem do późna, aż pod koniec rozmowy ona powiedział "Przepraszam" i rozłączyła się.
- Ale za co?
- Nie wiem. Myślałem nad tym długo i nic. Nie pokłóciłem się z nią ostatnio ani nie zrobiła mi nic za co miałabym mnie przepraszać. To było ... dziwne.
- Może tego nie pamiętasz - zasugerowałem
- Możliwe. Na wypadek dzwoniłem do niej kilka razy ale nie odbierała. Robisz coś dziś wieczorem? - zapytał
- Teraz muszę pojechać do agenta, a później nic - odparłem
- Czyli dziś o 18 u mnie - skomentował
- Okay - dodałem wesoły


                                                                      ***

/Marco/
Zaparkowałem samochód pod podjazdem Leny ponieważ brama byłą zamknięta. Wszedłem przez bramkę i po kilku krokach stałem pod domem. Zadzwoniłem dzwonkiem. Cisza. Ponowiłem próbę. Znów odpowiedziała mi cisza. Zapukałem do drzwi. Nic. Nacisnąłem na klamkę licząc na łud szczęścia. Udało się!
Wszedłem do domu zamykając  za sobą drzwi. W salonie powiało ciszą i pustką. Wyszedłem na taras, lecz tu też jej nie było. Popędziłem na piętro do jej pokoju. Wszędzie panował ład i porządek. Miałem już wychodzić gdy na śnieżnobiałej pościeli zauważyłem białą kopertę. Zaciekawiła mnie. Wziąłem ją do ręki. Z żadnej strony nie była podpisana  Była zaklejona więc otworzyłem ją. Moim oczom ukazała się biała kartka zgięta w połowie. Rozłożyłem ją. Widniał na niej ten tekst wyskrobany zgrabnymi literami :

M.
Przypadek zrządził o naszym spotkaniu. Ogólnie dobrze się poznaliśmy. Mogłam zasmakować lepszego życia, ale to nie ja. Ówcześnie wydawało mi się, że jest dobrze. Żałuję, że tak to się potoczyło, że dałam ci niepotrzebną nadzieję. Muszę przyznać, nie odnalazłam się w tym świecie. Istotnie różnimy się i mamy całkowicie odmienne poglądy. Uległam zbyt szybko dobrym chwilom. Muszę teraz ponieść konsekwencje swoich czynów. Intuicja podpowiada mi, że teraz będzie tylko lepiej. Ewidentnie dla obojga z nas byłoby lepiej gdybyśmy się nie poznali. Rozstanie te powinno nastąpić już dawno, musiałam tylko załatwić swoje sprawy.  Aczkolwiek teraz nic mnie już tu nie trzyma przed zaczęciem nowego lepszego życia. Musisz uszanować moją decyzję, dać mi spokój i ułożyć sobie życie bez mnie.
L.

_______________________________________________________________________
Płaczę. Na prawdę. Czuję się jakbym rozstawała się z tym blogiem. Nie wyobrażam sobie tego okropnego dnia! Powiem tylko tyle, że ten list nie jest tylko jakimś durnym listem. On ma drugą stronę. Czytajcie uważnie! Jeśli wiesz, nie wyjaśniaj, daj pomyśleć innym!
Pozdrawiam Lena Borusse



                                           Borussia wygrała 1:0 po golu IIkay'a i asyście Auby ♥
                                           Jesteśmy na 14 miejscu! Heja BVB !

                                          Marco i Nico ♥ Reus będzie cudownym ojcem moich dzieci *.*

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Bardzo mi się podobał :)
    Bardzo ciekawi mnie, gdzie jest Lena. Mam pewien pomysł co do tego i jestem ciekawa czy się sprawdzi :D
    Życzę dużo, dużo weny :*
    Pozdrawiam i wolnym czasie zapraszam do siebie :*
    Buziaki :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Bardzo mi się podoba, czekam na dalsze losy...

    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń