wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział XXII "Podsłuchiwanie ma dwie strony"

                                  Przeczytaj notatkę pod rozdziałem !
______________________________________________________________________

- Nie ! Nie ma mowy ! To w ogóle nie wchodzi w grę ! Po za tym my tylko się kolegujemy.
- Zrobisz jak będziesz uważać - odparła Liliana
- Powinnam już iść. Jestem zmęczona. Chyba położę się spać - powiedziałam i wstałam z kanapy
- Odpocznij kochana. Możesz na mnie liczyć. Postaram ci się pomóc
- Dziękuje. Do widzenia.

                                                        ***

Szłam piękną dzielnicą, przez którą samochody nie jeździły często. Stanęłam przed bramką i odetchnęłam głęboko. Wcisnęłam kod, który pozwolił mi wejść do środka. Przeszłam ścieżką i stanęłam pod drzwiami.
- Raz się żyje - powiedziałam szeptem sama do siebie, chcąc dodać sobie odwagi.
Wcisnęłam dzwonek, po chwili drzwi otworzyły się. Stał w nich uśmiechnięty Moritz.
- Mój ulubiony gość ! - wykrzyczał i pociągnął mnie za rękę zamykając drzwi - No chodź, daj miśka
- Mi też miło cię widzieć. No chodź tu! - nie wytrzymałam w swoim postanowieniu i przytuliłam się z nim. Poczułam znajomą woń jego perfum. Działały na mnie uspokajająco.
- Siadaj zaraz wracam - usiadłam wygodnie w na środku kanapy. Po kilku chwilach chłopak wrócił niosąc na rękach mnóstwo niezdrowego jedzenia.
- Jak ty mnie dobrze znasz  - powiedziałam, na co Leitner odpowiedział śmiechem
- No to opowiadaj - odparł zajadając się kwaśnymi żelkami
- Oberwie ci się za tyle słodyczy - skomentowałam
- Całe szczęście, że nie ma tu trenera. Po za tym wiesz, że to moja druga miłość
- A kto jest pierwszą? - zapytałam wkładając sobie do buzi ciastka z kawałkami czekolady
- Może kiedyś ci zdradzę - dodał z podstępnym uśmieszkiem
- To zadziwiające, że nie masz dziewczyny. Naprawdę!
- Jakoś tak wyszło. Zresztą ty też nie masz chłopaka - dodał
- Jakoś tak wyszło. Zresztą Marco też nie ma dziewczyny - odparłam i zaczęliśmy się chichotać
- Zawsze kręcą się obok niego jakieś dziewczyny. Większość czyli prawie wszystkie lecą na jego kasę i wygląd. Mało która zwraca uwagę na charakter, ale cóż przyznam było takich kilka czyli baaaaardzo mało
- Ciekawe ... Reus jakoś nigdy się nie chwalił swoimi podbojami miłosnymi - zastanawiałam się na głos
- Nie lubi się przechwalać swoim życiem partnerskim ale ostatnio chodzi jakiś zamyślony - zastanowił się
- Na prawdę? - zapytałam starając się abym zabrzmiała, jakby wcale mnie to nie obchodziło
- Trochę tak- dodał szukając jeszcze jednego żelka w pustej już paczce
- Może nasz blondyn się zakochał ? - dodałam chcąc wyciągnąć coś z Mo
- Zapytam go
- Tylko delikatnie bo go przestraszysz i nic się nie dowiemy - dodałam
- Dobra. to co teraz oglądamy jakiś film? Gramy w coś? Jakieś pomysły?
- Hmm, dziś jestem zgodna na każdy pomysł - stwierdziłam
- Więc upieczmy babeczki! - krzyknął uradowany jak malec, który proponuje wyjście na plac zabaw
- Nie. Nie będę pichcić jakiś babeczek - zaprotestowałam
- Powiedziałaś, że zgadzasz się na każdy pomysł - oburzył się
- Zmieniam zdanie
- Teraz to już za późno - odparł i pociągnął mnie za sobą
Chciałam mu się wyrwać ale nie miałam z nim żadnych szans. Wierciłam się, ale dałabym słowo, że pewnie tego nie poczuł. 
- Dobra, to może znajdę jakiś przepis na internecie? - zaproponował
- Nie ma potrzeby. Znam taki jeden sprawdzony na pamięć
Mo włączył radio. Z głośników poleciała wesołą piosenka, a my zwieliśmy się do pracy. Moritz opowiadał mi cały czas swoje przygody i co chwila wybuchałam śmiechem. W efekcie to ja robiłam prawie całą pracę, a ona tylko dotrzymywał mi towarzystwa i czasem coś pomógł. Wstawiłam babeczki do piekarnika i zaczęliśmy sprzątać. No cóż narobiliśmy poprawka Mo narobił bałaganu, który sprzątnęliśmy. Za nim się obejrzeliśmy babeczki były gotowe.
- Mmm pycha! - powiedział Leitner
- O tak - dodałam
- A wszystko to moja zasługa - dodał dumnie
- Tylko, że to ja SAMA je robiłam, a ty tylko stałeś obok mnie - powiedziałam akcentując słowo "sama"
- Ktoś musiał nadzorować pracę, żeby wyszły idealnie
- Jesteś głupi - odrzekłam
- I tak wiem, że mnie lubisz
- Spadaj - dodałam cicho. Na co chłopak triumfalnie się uśmiechnął
Poczułam jak robi mi się gorąco. Oparłam się rękoma o stół i głęboko oddychałam.
- Lena co ci jest ? Dobrze się czujesz ? - zapytała podchodząc do mnie. Zamrugałam kilka razy powiekami. Ciemność, którą widziałam przez ostatnie kilka sekund zaczęła znikać, a jej miejsce zajmowały kolorowe barwy. Powoli wszystko wróciło do normy
- Tak. W porządku. Słabo mi się zrobiło ale jest okej - odparłam
- Napij się - powiedział podając mi szklankę z wodą. Opróżniłam ją duszkiem i podziękowałam
- Mo, czy mogłabym się gdzieś położyć? - zapytałam
- Chodź, już idziemy
Złapał mnie w pasie i pozwolił mi się o niego oprzeć a raczej zawisnąć na nim. Weszliśmy po schodach i niedługo potem znaleźliśmy się chyba w jego sypialni. Położył mnie na łóżku. Tak to jego sypialnia. Poczułam jego charakterystyczny, piękny zapach. Okrył mnie kocem.
- Potrzeba ci czegoś? - zapytał opiekuńczo
- Nie dziękuję
- To śpij - dodał
Moje powieki stawały się coraz cięższe. Wiedziałam, że było ze mną gorzej ale nie mogłam tego powiedzieć Mo. Ciemność otuliłam mnie z każdej strony i zabrała do swojej krainy

                                                                   ***

Usłyszałam głosy. Nie spałam ale dalej miałam zamknięte powieki. To nie w tym pokoju więc otworzyłam oczy. To chyba rozmowa dwóch osób. W salonie tak to chyba tam. Wstałam i na palcach podeszłam do schodów. Z tam tond doskonale słyszałam rozmowę ludzi i nikt mnie nie widział. Usiadłam na podłodze i wsłuchałam się w głosy. Jeden głos to Mo, a drugi tak bardzo znajomy należy do ... hmm ... wiem! - Marco.
- Wiem coś na ten temat - dodał rozbawiony gospodarz - Chcesz się czegoś napić ?
- Nie dzięki - odparl
- Ale babeczek musisz spróbować. Wyszły cudowne - Kilka odgłosów kroków i stukania
- Na prawdę pyszne - odparł - Gdzie je kupiłeś?
- Sam je zrobiłem głupku - odrzekł urażony "kucharz"
- Hahaha nie wierze! Ty i kuchnia! - śmiał się blondyn
- Wiem jak to brzmi ale na prawdę. Tylko Lena troszkę mi pomogła
- Już wyobrażam sobie te troszkę. Kiedyś jadłem jej ciastka i wierz mi były przepyszne. Więc jestem pewien, że i tym razem zrobiła je sama
- Dzięki, że odebrałeś mi całą radość z tgo, że upiekłem te babeczki - rzekł udając urażonego
- Nie ma za co stary. Znajdź sobie jakąś dziewczynę i ona będzie ci piekła babeczki, codziennie - podsunął pomysł
- Na razie nikogo nie szukam. A ty?
- Nie mam na razie nikogo na oku
- A Lena? Pasujecie do siebie - dodał brunet
Mnie w owej chwili ciśnienie podskoczyło. Wytężyłam słuch żeby nie umknęło mi żadne słowo. Nastala cisza, która dla mnie trwała wiecznie. Marco westchnął i odparł :
- Lena ... ona jest mądra, inteligentna, błyskotliwa, empatyczna, miła, wesoła, zabawna, uczciwa, lojalna, wrażliwa, piękna ale jest dla mnie ... tylko koleżanką
"Tylko koleżanką ... tylko koleżanką ... tylko koleżanką ..." te słowa utkwiły w mojej głowie, a po policzku spłynęła jedna samotna łza.

____________________________________________________________________
Hej !
1. Rozdziały nie będą dodawane już co poniedziałek. Czasem się nie wyrabiam a czasem w ciągu tego tygodnia ma ochotę dodać dwa a nie jeden.
2. Moja nieobecność spowodowana była tym,że niedawno miałam wywiadówkę ... Chyba nic nie trzeba już dodawać
3. Proszę komentujcie! To dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania.
4. Jestem dumna z tego rozdziału :')
Pozdrawiam Lena Borusse

Ps. Nie pogniewam się jeśli w komentarzach napiszecie swoje przemyślenia na temat tej historii. Mogą być obiektywne ;)



                                              Wygraliśmy w końcu ! Wierzyłam i wierzę do końca !
                                               Cudowne zdjęcie *.*


3 komentarze:

  1. Rozdział genialny ! :*
    Widać, że Lenę i Mo łączy prawdziwa przyjaźń :))
    a co do Marco to wydaje mi się, że nie mówił prawdy mówiąc, że Lena jest dla niego tylko koleżanką.
    Czekam na następny i zapraszam do mnie:

    http://aleksandra-and-robert-love.blogspot.com/

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, właśnie nadrobiłam wszystkie rozdziały o dotarłam tutaj :)
    Co do tej historii to powiem, ze jest w niej coś takiego..niezwykłego ;)
    Niby podobne do innych, ale z drugiej nie. Bardzo sie w nie wciągnęłam i nawet nie zauważyłam, kiedy je skończyłam :3
    Jestem ciekawa co się stanie później. Widać, ze Marco nie jest Lenie obojętny, ale co z Moritzem?
    Z niecierpliwością czekam na nn :*
    Pozdrawiam i życzę weny!

    W wolnej chwili zapraszam do siebie
    http://bvb09-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, to takie smutne. Ona musi czuć się fatalnie. "Tylko koleżanka"... najgorsze słowa jakie dziewczyna może usłyszeć z ust chłopaka, który podoba jej się do granic możliwości, może nawet go kocha. Przykra sprawa, nawet bardzo przykra, ale co z tym zrobić? Raczej nic, takie życie, ona kocha go, on ma ją w dupie, ale kocha inną, która ma w dupie jego i kocha innego... czy to nie jest śmieszne? Dobra, ale o czym innym.
    Podoba mi się styl twojego pisania jak i twój pomysł na to opowiadanie, więc zostaję na dłużej;) Obserwuję kochana, bo to, co robisz, wychodzi Ci naprawdę wspaniale! Babeczki najlepsze, pamiętaj;))
    A w wolnej chwili zapraszam do siebie
    http://hip-hip-hurra-borussia.blogspot.com/

    suenos ;**

    OdpowiedzUsuń