sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział XXV "Jak chesz wierzyć w tą bajkę to wierz"

Budzę się. Jestem w swoim łóżku. Staram się przypomnieć coś z wczorajszego dnia. Widzę jakieś przebłyski jakbym imprezował cały wieczór, a na dodatek nieźle się wstawił. Nic z tych rzeczy. Wczoraj postanowiłem ochłonąć i wskoczyłem do wody. Niestety później uderzyłem głową w kamień i hmm chyba nabiłem sobie guza.
Wszedłem pod prysznic i porządnie umyłem się. Owinięty od pasa w dół ręcznikiem poszedłem do garderoby. Otworzyłem drzwi i zamiast swojej garderoby zobaczyłem garderobę Leny. Jeszcze przed ucieczką. Wszystko na swoim miejscu. Złapałem się za głowę i chciałem już stąd wyjść. Drzwi się zablokowały. Zacząłem zrzucać ubrania z wieszaków i półek. Jednej po drugim. Złapałem sukienkę, w której była ubrana gdy po raz pierwszy ją pocałowałem. Upadłem na kolana i wdychałem jej zapach. Płakałem jak małe dziecko. Zdałem sobie sprawę, że to nie jej zapach tylko mój. Podniosłem głowę i zobaczyłem swoją garderobę, a w ręku swoją bluzę. Porozrzucane wokół ubrania i zamknięte drzwi.
- Co się ze mną dzieje?! - zapytałem sam siebie. Ubrałem się i zebrałem porozrzucane ubrania. Nacisnąłem delikatnie drzwi i ustąpiły.
Całkowicie oszalałem. Dowodem tego jest to, że przed chwilą znalazłem się w innym miejscu, choć dalej byłem u siebie - halucynacja. Te słowo mój mózg wyciągnął z jego otchłani. Nie, to niedorzeczne.
Zarzuciłem torbę na ramię i zabrałem jabłko z kuchni. Jadłem je idą na Signal Iduna Park. Uznałem, że przewietrzenie się będzie korzystne dla mojego mózgu po dzisiejszym porannym psikusie. Do szatni wszedłem jako jeden z ostatnich. To dobrze bo nie miałem nastroju do rozmów. Nawet najmniejszych. Kiedy chłopaki śmiali się wtórowałem im tylko po to by żaden z nich nie zapytał mnie czy coś nie tak. Trening. Ach tak zapomniałbym. Wykonywałem go mechanicznie. Znikłem w tłumie. Niczym szczególnym się nie wyróżniałem: ani słabą kondycją, ani rozmowami, ani zawziętością do pracy. Byłem pewny, ze uda mi się przetrwać do końca treningu, nie zostając wezwanym przez  trenera na rozmowę. Po ostatecznym gwizdu oznajmiającym koniec treningu schodziłem do szatni. Brakowało jeszcze kilku kroków i byłbym bezpieczny.
- Marco możesz zostać? - usłyszałem głos trenera za plecami - I ty Moritzie jeśli możesz?- Mruknąłem coś do siebie pod nosem co miało wyrażać niezadowolenie sytuacji, a wyszło raczej jak nie zrozumiały bełkot.
Podążyliśmy z Moritzem do jego gabinetu. kiedy wszyscy troje opadliśmy na fotele Klopp zaczął rozmowę.
- Możesz mi wytłumaczyć czemu wczoraj pytałeś się o tak dziwne informacje na temat Leny?
- Po prostu myślałem, że wiem gdzie może być - odparłem tak na prawdę nie kłamiąc, ale zatajając prawdę.
- Marco posłuchaj - powiedział przechylając się w moją stronę jakby chciał przekazać mi tajemnicę - Ona po prostu chciała odpocząć i wyjechać na przedwczesne wakacje. Myślę, że należy się jej odpoczynek - odparł trener
- A ja myślę, że w jej obecnym stanie zdrowia jest to niewskazane - wypowiedziałem już lekko zdenerwowany. Czy nikt nie widzi tego, że powinna zostać tu!? Zapytałem siebie sam w myślach.
Trener wypuścił z siebie powietrze i oparł się o oparcie fotela lekko go przy tym uginając. Podparł głowę o prawą rękę i zamknął oczy. Dopiero teraz zobaczyłem jak bardzo jest zmęczony. Ujrzałem w nim zmęczonego mężczyznę, którego niektóre sprawy mogą przerastać, ale nie poddaje się i zawsze, ale to zawsze walczy do końca. W tej chwili nie był tryskającym energią, radością i pomysłami naszym trenerem.
Zdjął okulary i przetarł oczy w kącikach, przy nosie. Założył je ponownie i dopiero teraz odezwał się słabym głosem. Był zwykłym mężczyzną z problemami.
- Cieszy mnie, że wiecie o tym bo to znaczy, że Lena na tyle wam zaufała by powiedzieć wam o tym , a dla niej to nie jest prosta sprawa. Dlatego tym bardziej powinniście ją zrozumieć. Jest dorosłą osobą i nie mogę kierować jej życiem. Mogę jej jedynie udzielić porady gdy mnie o to poprosi. Nic więcej. To jej decyzja, na pewno wie co robi. My możemy jedynie czekać.
- Powiedziała coś jeszcze trenerowi? - zapytał dotąd milczący Moritz
- Tylko to co wam przekazałem.
- W takim razie dziękujemy. Do widzenia trenerze - odparł brunet
- Zawsze możecie ze mną porozmawiać. Do widzenia chłopcy


                                                                          ***
Tak minął mi dzieć no może nie licząc kłótni z Leitnerem. Przywołałem te wspomnienie w myślach.
Wyszliśmy ze stadionu i stanęliśmy przy swoich samochodach.
- Jak myślisz, to prawda co mówi trener?
- Jakoś nie chce mi się wierzyć - oparłem
- To co myślisz? - zapytał
- Wiesz co myślę? Myślę, że wariuję bo widzę coś czego wcale nie ma. Tylko ja przejmuję się jej "wyjazdem" bo dla mnie to ucieczka. Tylko ja martwię się tym aż za nadto. Tylko ja traktuje to poważnie i widzę, ze ona nie ma zamiaru tu wracać, a trener nie mówi nam prawdy i wciska jakąś bajeczkę, żebyśmy przestali jej szukać!
- Wyobraź sobie, że inni też się martwią! Też to przeżywają i nie mogą się z tym pogodzić! A może trener nic nie wie i powiedział nam wszystko na ten temat - odparł zły
- Jak chcesz wierzyć w tą bajkę to wierz, ja mam wszystkiego dość! - wsiadłem do samochodu i z spiskiem opon wyrwałem do domu.
Wspomnienie znikło a ja dalej leżę na łóżku i myślę co ze mną jest nie tak. Wyjąłem z lekko zniszczoną już, kartkę na, której Lena napisała swój list. Czytałem go już chyba tysięczny raz. Znałem go prawie na pamięć.


M.
Przypadek zrządził o naszym spotkaniu. Ogólnie dobrze się poznaliśmy. Mogłam zasmakować lepszego życia, ale to nie ja. Ówcześnie wydawało mi się, że jest dobrze. Żałuję, że tak to się potoczyło, że dałam ci niepotrzebną nadzieję. Muszę przyznać, nie odnalazłam się w tym świecie. Istotnie różnimy się i mamy całkowicie odmienne poglądy. Uległam zbyt szybko dobrym chwilom. Muszę teraz ponieść konsekwencje swoich czynów. Intuicja podpowiada mi, że teraz będzie tylko lepiej. Ewidentnie dla obojga z nas byłoby lepiej gdybyśmy się nie poznali. Rozstanie te powinno nastąpić już dawno, musiałam tylko załatwić swoje sprawy.  Aczkolwiek teraz nic mnie już tu nie trzyma przed zaczęciem nowego lepszego życia. Musisz uszanować moją decyzję, dać mi spokój i ułożyć sobie życie bez mnie.
L.

Dopiero dziś dostrzegłem to czego nie widziałem wcześniej w tym liście!
- Lena!!!

_________________________________________________________________
Hello Leute!
Rozdział wyszedł mi totalnie inaczej niż planowałam ale i tak mnie cieszy. Mam nadzieje, ze ktoś rozwikła zagadkę ale rozwiązenie zostawi dla siebie i da pomyśleć innym :)
Rozdział pojawiłby się wcześniej ale przez ponad tydzień była u mnie moja najlepsza przyjaciółka, która przeprowadziła się do innego miasta. Mam nadzieję, ze rozumiecie, że chciałam spędzić z nią jak najwięcej czasu, bo rzadko się widujemy. 
Pozdrawiam Lena Borusse

                                                              Umarłam *.* ♥


Marco ma swój sklep z koszulkami. Zamawiacie? :) http://www.mrxi.de/

6 komentarzy:

  1. Ej, no tak się nie robi :/ Nie kończy się w takim momencie.
    Powiem szczerze, że teraz to już nie wiem, gdzie może być Lena... Muszę się jeszcze dokładnie wczytać i zobaczymy czy uda mi się ;)
    Rozdział bardzo mi się podobał, był bardzo klimatyczny i już nie mogę się doczekać kolejnego :*
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. http://onjestmojprzykromi.blogspot.com/ NOWY ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. *Wybacz za spam pod rozdziałem*
    hej! :) Wróciłam do bloggera po dosyć długiej przerwie i staram się od nowa zebrać czytelników, na nowej opowieści mam nadzieję, że mi pomożesz i odwiedzisz mojego nowego bloga :) Serdecznie zapraszam :) Również do zapoznania się ze zwiastunem :)
    http://forever-marco-reus.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tymczasem ja zapraszam na nowy rozdział u Erika Durma i Hany Kloop ♥
    http://onjestmojprzykromi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. http://onjestmojprzykromi.blogspot.com/ nowy rozdział u Erika i Hany ;) Hana dowiedziała się, co było przyczyną nagłego wyjazdu swojego taty z Mainz do Dortmundu :3

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc jestem i...dzięki za zaproszenie *,* zostaję na dłuuuuuugo :3
    Nie dziwię się Marco że myśli tak o Lenie,jej słowa "mogę rozpocząć nowe lepsze życie"nawet i dla mnie byłyby jednoznaczne.
    Jestem bardzo ale to bardzo ciekawa co Reus dostrzegł w tym liście,czy rzeczywiście ta wiadomość ma "dwie strony medalu"?
    Oczywiście z niecierpliwością czekam na następny rozdział,życzę powodzenia i dużo weny ^^
    Pozdrawiam i całuję :****

    OdpowiedzUsuń