poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział XX "Stan śmierci"

Tęsknie ...
Cholernie tęsknie. Tęsknota zabiera mnie powoli do swojego świata. Z dnia na dzień. Z godziny na godzinę. Z minuty na minutę. Z sekundy na sekundę. Przywłaszcza sobie każdy skrawek mojego ciała i panuje nad nim. Nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Sprawia, że zaczynam dziczeć. Izoluję się od ludzi i przebywam sama z moimi myślami. Czasem wędrują gdzieś daleko aż pod samą granicę życia i każą mi zrobić krok w stronę nieodwracalnego stanu. Stanu śmierci.


                                                                     ***

Odniosłam papiery do rzecznika. Tak przy okazji to bardzo fajny gość. Choć na chwilę zajął moje myśli i sprawił, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Co prawda wymuszony ale zawsze to uśmiech. W prawdzie z niechęcią wróciłam na boisko ale usadowiłam się na siedzeniach ławki rezerwowej. Wszyscy wykonywali ćwiczenia w parach pilnowali ich trenerzy i fizjoterapeuci. Spojrzałam na Moritza. Wesoły wykonywał  ćwiczenia w parze z Erkiem. Przypomniały mi się wszystkie chwile z nim spędzone. Jak bawiliśmy się w parku i chowaliśmy się. Udawaliśmy pijanych. Wrzucaliśmy się do basenu. Dokuczaliśmy innym ... razem.
No i Marco. Z nim jest całkowicie inna historia. Czuły, wrażliwy, opiekuńczy, empatyczny i przystojny. Przecież kochał się w nim każda dziewczyna, która spotkała go na swojej drodze. Nie mogłam dalej na nich patrzeć. Wyszłam ze stadionu będąc pewna jednej rzeczy. Muszę zrobić wszystko aby tych dwóch mnie znienawidziło.

                                                                       ***

Po skończonym treningu podbiegłem do Leitnera.
- Widziałeś gdzieś Lenę ? - zapytałem
- Widziałem ją na początku treningu ale potem gdzieś zniknęła. Może już poszła - odparł
- Pewnie masz rację - dodałem
W szatni umyłem się i przebrałem w swoje ubrania po czym pożegnałem się z chłopkami i udałem się do swojego samochodu.  Po kilku minutach jazdy byłem pod domem brunetki. Wysiadłem i zapukałem do drzwi. Otworzyłam mi drzwi po czym poznała mnie i chciała je zamknąć ale przytrzymałem je ręką.
- Mi również miło cię widzieć - przywitałem się
- Przepraszam ale nie mam czasu. Właśnie wychodzę - odparła
- Taa w pogniecionych dresach i za dużym podkoszulku. Na dodatek na bosaka - zapytałem z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- Spadaj - odparła i odeszła do salonu zostawiając otwarte drzwi. Potraktowałem to jako zaproszenie i wszedłem do środka.
Usiadła na kanapie i ja również. Wpatrywała się bezczynnie w telewizor. Postanowiłem przerwać tą ciszę.
- Jak to jest, że zawsze chodzisz w koszulkach Moritza ? - zapytałem szczerze ciekawy
- Bo mi je daje. Bo są wygodne. Bo ładnie pachną. Bo lubię - odparła nie przestając patrzeć się w ekran.
- Ej bo zacznę być zazdrosny - rzuciłem ze śmiechem
- Jak chcesz - odparła
Nie pasowała mi jej obojętność. To nie był do niej podobne. Mogłaby być wredna ale nie niezainteresowana. A może to ja przyzwyczaiłem się, że zawsze jestem w centrum uwagi ?
- Może zrobimy coś razem ? - zaproponowałem
Cisza.
- Już wiem ! Upieczmy babeczki. Poszukamy jakiegoś przepisu w internecie. Co ty na to ?
- Nie
- Okej. To może pójdziemy gdzieś. Na przykład do kręgielni ?
- Nie
- Właściwie to możemy tak posiedzieć. Jest nawet fajnie - odparłem.
Spojrzałem na nią ukradkiem. Rękę zacisnęła w pięść tak mocno, że cała jej nadludzko zbielała i widać było każdą kość i żyłę.
- Gniewasz się na mnie ?
- Nie - rzuciła
- Wiem, że moja reakcja na twoją ... wypowiedź była jednoznaczna ale ja po prostu wczułem się w twoją sytuację. Zrozumiałem, że na twoim miejscu również nie chciałbym od nikogo litości dlatego postanowiłem dalej zachowywać się tak jak wcześniej. 
Uścisk jej dłoni się trochę poluźnił ale się nie poruszyła.
Oboje patrzyliśmy w jakiś program, który był wprawdzie beznadziejny ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało bo oboje myślami byliśmy gdzie indziej.


                                                           ***


Przysnąłem ale poczułem jak Lena okrywa mnie kocem. Przysiada się na skrawek kanapy, muska swoją chłodną dłonią mój lewy policzek. Patrzy na mnie jeszcze kilka sekund, szybko wstaje i wchodzi po schodach na piętro.

______________________________________________________________
Do czego nawiązuje pierwszy akapit tego rozdziału ? Dlaczego Lena chce aby dwie ważne dla niej osoby ją znienawidziły ? Co sądzicie na temat nałogowego chodzenia Hoel w koszulkach Mo ? Co miała na celu po przez swoje zachowanie ? Co oznaczał jej gest ? Czy był spontaniczny czy chciała po przez niego coś wyrazić ?

Chętnie poczytam wasze odpowiedzi na te pytania i opinie co do rozdziału.:)
Nie było sensu dodawać beznadziei dlatego jest dopiero dziś.
Pozdrawiam Lena Borusse
Mój ask.


                                        Polska wygrała z Niemcami 2:0 ♥
                                        51' - Milik 88' - Mila !


Marco Reus, IIkay Gundogan i Henrich Michitarjan wracają do gry ! *.*

2 komentarze:

  1. Kochana! Genialny rozdział, cieszę się, że dodałaś go dziś, bo umarłabym z nudów XD
    Dla mnie chodzenie Leny w koszulkach Moritza jest jednoznaczne :33 Szczerze wolę już, żeby była z Mo, nie z Marco.
    Mimo wszystko, jej gest raczej nie był spontaniczny, Myślę, że słabo idzie jej kontrolowanie swoich uczuć, ale wydaje mi się, że jednak czuj coś do obu. *o*
    Z niecvierpliwością czekam na następny,
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no rozwaliłaś mnie tymi pogniecionymi dresami i za dużą koszulką. Nie ma co :)
    Chyba Lena ma dylemat którego wybrać. Mo, czy Marco. Ja jednak wolałabym żeby była z blondaskiem.:))
    Wydaje mi się, że Lena chciała wyrazić swoje uczucia poprzez ten gest. Możliwe, że chciała wypuścić z siebie te wszystkie negatywne emocje.
    Rozdział jak zawsze rewelacja. Nie mogę doczekać się kolejnego. Tylko ma być dłuższy pliss :)))
    Buziaczki :******

    OdpowiedzUsuń